×
Kliknij, aby zobaczyć więcej produktów.
Nie znaleziono żadnych produktów.

Wabienie dzików

Dodany dnia2 lat temu Przez
Dodaj do ulubionych Usuń z ulubionych

Kiedy zaczyna się dzicza biesiada, w dojrzewającym zbożu, czy w wyrośniętej kukurydzy. Ciężki to czas dla myśliwych, bo jak tu sprowokować dziki do wyjścia z tych wysokich upraw, skąd niejednokrotnie nawet chybu dziczego nie widać. Tutaj wabienie dzików odgrywa ważną rolę. Nie jest to proste bo dodatkowym ryzykiem jest oczywiście okres ochronny loch. W uprawie często nie jesteśmy w stanie określić płci, czy też wielkości dzika. Jest jednak pewna metoda wabienia, która bez dodatkowego nęcenia, czy smarowania zapachowymi atraktorami pozwoli nam „wyciągnąć” dziki z uprawy. Niektórzy myśliwi nadal sceptycznie do niej podchodzą, ale u większości zaczyna ona znajdować uznanie…

Wabienie lochy

Podstawową kwestią wabienia dzików jest sprowokowanie lochy prowadzącej watahę. Otóż każdy myśliwy wie, że dziki to bardzo towarzyskie stworzenia i w większości przypadków poruszają się w rodzinnych watahach. Prowadzi doświadczona locha, która wokół siebie gromadzi czasem dwa pokolenia młodych. Czasem zdarza się, że przy niej spotkamy jeszcze 2–3 takie rodzinne watahy, czasem jakiegoś wycinka. Locha prowadząca pełni rolę podobną do łani licówki. To ona właśnie stoi na straży watahy, pilnując w niej porządku, ale i również bezpieczeństwa watahy. Taka locha, słysząc inne dziki, nie ze swojej watahy, w 90% sprawdza, z kim ma do czynienia. Wabienie polega na naśladowaniu odgłosów dziczych, ustawiając się w takim miejscu, żeby zmusić lochę do wyjścia z uprawy na teren o niskiej roślinności.

Gdzie i jak wabimy dziki.

Wabienie dzików można robić na wykoszonej łące, ale również na ziemniaczysku, czy na innych uprawach niższych niż zboża. Celem naszym jest, by locha wyprowadziła za sobą część watahy na teren, gdzie będziemy mogli rozpoznać płeć oraz wiek dzika i oddać pewny strzał. Jak wiadomo, dziki posiadają dość słaby wzrok, ale za to świetny węch. Musimy się tak ustawiać, żeby nie dać losze możliwości obejścia nas ze strony, z której my jej nie zobaczymy, a ona złapie nasz „wiatr”. Osobiście sprawdzaliśmy z Kolegą Tomkiem Gawrychem z Nadleśnictwa Cisna w jego prywatnym mini zoo, jak reagują dziki, które na co dzień karmione przez dzieci w zagrodzie. Te dziki powinny mieć słabszy instynkt stadny przez samo udomowienie. Nic podobnego. W normalny dzień, kiedy na terenie obiektu było sporo zwiedzających, schowaliśmy się z Tomkiem za drzewami wybierając odpowiednie miejsce, by dziki nas od razu nie zobaczyły i nie wyczuły.

Wabienie dzików w praktyce.

Zauważyliśmy, że locha z warchlakami leży za zwalonym grubym bukiem. Nie reagowała w ogóle na zwiedzających. Postanowiliśmy sprawdzić jej reakcję,  więc rozpinamy wabienie dzików. Kiedy pierwszy raz chrząknąłem na wabiku, pierwsze o dziwo wyskoczyły zza buka warchlaki. Chyby stały im sztorcem. Po drugim chrząknięciu wyszła locha. Również chyb postawiony. Minęła stojące warchlaki i biegła do momentu, aż wyczuła od nas wiatr. Wtedy prawdopodobnie wyczuła zapach swojego opiekuna Tomka i się uspokoiła. Tym samym dowiedliśmy, że najważniejszą rzeczą oprócz samego wabienia jest miejsce, z którego wabimy dziki. Tutaj sytuacja w zasadzie była trudniejsza. Locha była wychowywana w zagrodzie i warchlaki również przyszły w niej na świat. Mimo to nie straciły instynktu, który mówi im, że jak obcy dzik się pojawi, trzeba być w gotowości i lepiej to sprawdzić.

Wabienie dzików podczas huczki.

Podobnych sztuczek możemy próbować podczas huczki, kiedy watahy huczkowe wędrują po zaroślach, przeganiając się wzajemnie walcząc miedzy sobą. Wtedy na wabiku robimy coś w brzmieniu przypominającego bardziej kwiczenie niż chrząkanie. Ma to na celu sprowokowanie odyńców, ubiegających się o względy loch. Oczywiście jest to dużo trudniejsze zadanie, ponieważ odyńce są bardziej ostrożne. Do tego mniej odważne niż lochy prowadzące młode. Niemniej jednak polecam wszystkim Koleżankom i Kolegom po strzelbie wypróbować zwłaszcza tę pierwszą metodę. To wabienie dzików które niewątpliwie jest bardziej skuteczne od drugiej metody.

Wabienie na pisk koźlęcia. Faulahaber.

Trzecia metoda jest chyba najtrudniejsza, albo powiem inaczej – najmniej skuteczna. Kilkadziesiąt lat temu firma Faulahaber z Wiednia zaczęła produkować wabik na dziki imitujący pisk koźlęcia. Otóż okazuje się, że dziki całą watahą potrafią polować na koźlęta sarny za raz po wykotach. Ta sytuacja potwierdziła się również w Polsce. Wielu myśliwych opowiadało mi, jak wataha dzików potrafiła odizolować kozę broniącą koźlęcia i zabić młode. Ja osobiście nigdy nie polowałem w ten sposób, ale kilku kolegów ze Słowacji czy z Węgier opowiadało mi o świetnych efektach tej metody wabienia dzików.

Kilka zdań o wabikach na dziki

Na naszym rynku jest pięć modeli wabików na dziki. Cztery to klasyki, imitujące chrząkanie i kwik dzika Piąty wabik na dziki to wcześniej wspominany Faulhaber, imitujący pisk koźlęcia, tzw. przestrach koźlęcia. Cztery pierwsze zbudowane są w jednakowy sposób: drewniana tulejka z membraną w środku, zakończona kilkudziesięciocentymetrową karbowaną rurką. Przy czym dwa wabiki firm niemieckich Hubertus i Weisskirchen są prawie identyczne. Polskie, które firmuje Gunbroker, występują w dwóch „kalibrach” różniąc się nie tylko gabarytami, ale również brzmieniem. Ja czasem robię kombinację, łącząc część wabika w której jest membrana, z wabikiem – tubą teleskopową – na jelenie byki. Zwiększa to możliwość modulacji dźwięków. Proponuję więc nie tracić czasu, tylko zaopatrzyć się w taki wabik i ruszać na trening. Teraz zacznie się najlepszy czas na trening, trenujcie wabienie dzików i strzelajcie.

Dodaj komentarz
Dodaj odpowiedź
Proszę zalogować się , aby opublikować komentarz.

Menu

Ustawienia

Zarejestruj się, aby zapisywać ulubione produkty.

Zaloguj się

Please sign in first.

Zaloguj się