×
Kliknij, aby zobaczyć więcej produktów.
Nie znaleziono żadnych produktów.

Pies myśliwski na dziki

Dodany dnia3 lat temu Przez
Dodaj do ulubionych Usuń z ulubionych

W zasadzie to tytuł powinien brzmieć ,,Takich trzech, jak nas dwóch, to nie ma ani jednego”. Jest bardzo dużo zapytań myśliwych jaki pies myśliwski na dziki oraz o ostatnie zmiany w regulaminie polowań indywidualnych. Warto więc raz jeszcze przeanalizować dostępne w Polsce rasy psów, które doskonale nadają się do pracy w bezpośrednim kontakcie czyli przy dziku. Taki bezcenny pomocnik, jak pies myśliwski na zwierzynę grubą musi spełniać w mojej ocenie pewne kryteria. Dzięki tym kryteriom polowanie jest nie tylko skuteczne, ale nie nastręcza nam dodatkowych problemów z poszukiwaniem w lesie czworonoga. Nie mamy również problemu z ratowaniem  go na stole operacyjnym.

Pies myśliwski w rankingu

Przyjrzyjmy się zatem jaki pies myśliwski na dziki najczęściej jest dedykowany do wyżej wymienionych sposobów polowań.

  • Gończy Polski – przez ostatnie trzydzieści lat zrobiono bardzo wiele dla tej rodziny psów. Sukcesy na wystawach oraz konkursach użytkowości w całej Europie mówią same za siebie. To na pewno czołowy pies predysponowany do pracy dzikarza w najtrudniejszych warunkach terenowych.
  • Gończy Słowacki Kopov – mniejszy kuzyn naszego Gończego. Równie dobry i uparty, ukierunkowany doskonale na czarnego zwierza. Doskonały gon głosem na ciepłym tropie.
  • Teriery – specjalnie wrzucam je do jednego worka, aby się nie rozwodzić . Mnogość ras spod znaku firmowego terier jest bardzo wielka. Niemniej każdy przedstawiciel odpowiednio wyselekcjonowany pod kątem predyspozycji charakterologicznych ma wystarczająco dużo pasji do pracy.
  • Płochacz Niemiecki Wachtelhund – to najbardziej uniwersalny pies w naszych łowiskach. Odpowiednio prowadzony i szkolony pracuje wzorowo również w lesie.
  • Łajki i inne szpice – cała rodzina psów z dalekiej północy to genialni pomocnicy w leśnym polowaniu. To psy niezwykłe – zupełnie inne niż nasi europejscy przyjaciele.
  • Jamnikogończy Alpejski Krótkonożny – ciągle mało popularna rasa w Polsce, ale myślę, że wciąż niedoceniana . Potrafi doskonale pracować w trudnych warunkach pomimo swojej niewielkiej postury.
  • Jamnik szorstkowłosy standard – z kilku powodów to moja ulubiona rasa. Postaram się rozwinąć swoją myśl pod koniec artykułu.

Oczywiście wymieniłem najpopularniejsze rasy, proszę mi wybaczyć jeśli pominąłem mniej powszechne. Zabrakło by nam czasu i miejsca w pamięci komputerów.

Bez tego ani rusz…

A teraz skupmy się zatem na cechach i predyspozycjach psa, jakie musi mieć w sobie dobry dzikarz. Poszuk – to oczywiście skrót myślowy, słowo wymyślone przez zawodowych podkładaczy do określenia umiejętności poszukiwania i odnajdywania dzików w lesie. Szalenie ważna umiejętność, decydująca bardzo często o sukcesie polowania. Na nic piękny głos w gonie, na nic szaleńcza odwaga i sprawność w osaczaniu postrzałka. Na nic oddanie i posłuszeństwo na najwyższym poziomie, kiedy nasz pies bardziej zainteresowany jest zawartością naszej myśliwskiej torby w której jest kanapka z pasztetem. Zdecydowanie wolimy jeśli pies myśliwski na dziki zajęty jest przeszukiwaniem terenu przy wykorzystaniu wszystkich zmysłów.

Gon po ciepłym tropie i pies myśliwski na dziki

Niektóre tylko z wyżej wymienionych psów potrafią szczekać i skowyczeć dyszkancikiem, biegnąc po ciepłym tropie za zwierzem. Przoduje tutaj słowacki kopov, który potrafi tak modelować ton swojego szczekania, że średnio doświadczony myśliwy bez problemu rozróżnia czy pies głosi. Czy też biegnąc po ciepłym tropie, czy też szczeka na stojącego i nieuciekającego dzika. Wiele psów – na przykład Łajki – nie głosi w gonie, co w niektórych warunkach jest zaletą, a w innych wadą.

Głoszenie i stanowienie zwierza

To oszczekiwanie dzika, który zaszył się w kępie jeżyn czy świerków i ani myśli opuścić swojej fortecy. Pies myśliwski na zwierzynę grubą powinien stać w bezpiecznym dystansie i głosem wzywać myśliwego. Niektóre rasy psów myśliwskich nie głoszą, lecz od razu frontalnie atakują, co wielokrotnie kończy się w najlepszym wypadku na stole operacyjnym.

 

Pies myśliwski na dziki i powrót na miejsce.

Pies myśliwski na dziki musi potrafić wrócić do miejsca, gdzie rozstał się ze swoim przewodnikiem. Jeśli go tam nie zastanie, powinien czekać, wiedząc, że myśliwy po niego wróci. Oczywiście dziś mamy GPS-y, które nam to zadanie ułatwiają, niemniej jednak warto popracować szkoleniowo nad tym aspektem. W zasadzie to obszary pracy, które są najważniejsze kiedy sami (bądź z kolegą podkładaczem) z plecakiem, sztucerem i psem chcemy aktywnie zapolować na dzika.

Polowanie indywidualne

Właśnie na tym sposobie polowania chciałbym się teraz pochylić – abstrahując od polowania zbiorowego. Ostatnie zmiany w regulaminie polowań umożliwiają nam indywidualne polowanie z psem prowadzonym przez jednego podkładacza. Innymi słowy myśliwy, podkładacz i pies myśliwski na dziki w lesie to polowanie indywidualne. Czyli „takich trzech, jak nas dwóch…”. Jak polować w taki sposób? Pierwsza podstawowa sprawa to znajomość terenu w którym się poluje. W każdym obwodzie są miejsca, które dziki uwielbiają. Oczywiście wciąż się to zmienia i ewaluuje. Pojawiają się nowe trzcinowiska, zrośnięte nawłociami niedostępne młodniki czy inne śródpolne remizy, gdzie dziki mogą zalec na dzienny wypoczynek. Przydaje się tutaj umiejętność tropienia oraz dostrzeganie śladów. O różnicy pomiędzy tropem a śladem mówić nie muszę, mam nadzieję...

Traperskie wspomnienia i polowanie z psem.

Takie polowanie ma dużo wspólnego z polowaniami na dalekiej północy, ma przesłanki do traperki i prawdziwej włóczęgi po lesie. Tak nie da się polować, jeżdżąc terenówką po duktach leśnych. Niezbędna jest nam oprócz broni kondycja, bardzo wygodna odzież myśliwska i super buty trekkingowe.

Potrzebujemy butów w których bez problemów możemy przejść kilkanaście kilometrów w różnych warunkach terenowych. Dobrze mieć ze sobą nóż myśliwski. Krzesiwo, butelkę wody dla nas i psa i podstawową rację żywności, choć ja się bez niej obywam. Poza tym dobry telefon z naładowaną baterią, a najlepiej drugi, wyłączony, awaryjny w torbie. Niejeden raz ratował mnie z dużych opresji. Ale trochę się zagalopowałem, więc wracajmy do sedna, czyli do psów.

Polowanie w śródpolnej remizie.

Najczęściej polować będziemy na zasadzie takiej, że w przewidywanym przez nas oddziale leśnym czy śródpolnej remizie. Wybieramy miejsce gdzie spodziewamy się zalegających dzików. Po prostu dogodne miejsce, w którym jak mawiali w dawnych czasach myśliwi, zwierzyna ma wagę. Czyli w miejscu, gdzie prawdopodobnie oszczekiwane przez naszego psa dziki będą przechodziły. Odradzam wchodzenie na ambony i inne zwyżki, kiedy teren jest trudny i zarośnięty. Musimy być przygotowani na szybkie przemieszczanie się wraz z przesuwającą się watahą, zlokalizowaną dzięki głoszącemu psu. Pies myśliwski na dziki oczywiście musi być podłożony przez naszego kolegę podkładacza, z przeciwnej strony oddziału leśnego.

Pies myśliwski na dziki i odwaga.

W tej metodzie dobrze się sprawdzą psy odważne, nazywane uderzeniowymi przed którymi dzik, czy też dziki, będą się wycofywać. Pierwszorzędną sprawą będzie kierunek wiatru. Kiedy będziemy czekali na dzika ,mając wiatr w plecy, szanse będą niewielkie. Kiedy wiatr będzie wiał nam w twarz, pies myśliwski na zwierzynę grubą podkładany przez kolegę będzie miał trudniej…

Polowanie z psem w pojedynkę.

Druga metoda to polowanie w pojedynkę z psem. Wtedy to wchodzimy najczęściej po świeżym tropie dzika w oddział, jednocześnie puszczając psa. Pies myśliwski na dziki lokalizuje czarnego zwierza i szczekaniem odwraca jego uwagę. Myśliwy w tym czasie podchodzi zwierza, szukając dogodnej sytuacji do oddania strzału. W tej metodzie najlepiej sprawdzą się psy bardzo małe, teriery czy jamniki szorstkowłose. Dziki bardzo często ignorują szczekającego małego psiaka, nie atakując go i nie uciekając. Dają nam wtedy szanse na celny strzał. Nie od dziś wiadomo, że obydwie metody będą o wiele skuteczniejsze, kiedy polujemy na pojedynczego dzika niż na pilnującą się mocno watahę. Zasada jest taka, że im liczniejsza wataha, tym bardziej czujna i trudniejsza do podejścia.

Ostudzić głowy

I tak w telegraficznym skrócie omówiłem rasy psów do sposobu polowania, które szczególnie dla nowo wstępujących w nasze szeregi kolegów może być zupełną nowością. Muszę jednak od razu uprzedzić fakty i ostudzić rozgorączkowane myśliwskie głowy. Umożliwienie tego rodzaju polowania wymaga od kolegów posiadających psa myśliwskiego, z którym można polować w ten sposób. Wymaga to również wzniesienia się na wyżyny etyki oraz wysokiej kultury komunikacyjnej z Zarządem koła i innymi kolegami. Bo nietrudno sobie wyobrazić, że taki młody nemrod z rozwrzeszczaną czeredą wioskowych kundelków przetrząśnie popołudniem dwa najlepsze oddziały. Potem, rano przed świtem pięciu kolegów będzie warowało na ambonach w nadziei, że może coś wyjdzie na pola… Inna sytuacja to taka, że w niedzielę planowane jest polowanie zbiorowe, a w sobotę zapalony kynologiczny traper przepoluje z kolegą trzy najlepsze oddziały, płosząc stamtąd skutecznie nawet myszy.

Najważniejsze bezpieczeństwo

Kolejna jakże istotna, jeśli nie najważniejsza sprawa to bezpieczeństwo strzału. Pamiętać należy, że przedzierając się przez zarośla w samym środku matecznika, będąc zasłuchanym w głoszącego psa, bardzo często tracimy orientację. Polujemy, niestety, nie w ogromnej puszczy północnoamerykańskiej czy rozległej syberyjskiej tajdze, ale w malutkich oddziałach leśnych poprzecinanych często utwardzonymi duktami. Wszędzie tam mogą znajdować się ludzie. Biegacze, zakochane pary w samochodach czy po prostu spacerowicze. Zawsze należy się trzydzieści razy zastanowić gdzie poleci wystrzelona kula, czy trafi pod odpowiednim kątem itd. Polując z kolegą musimy mieć stu procentową pewność gdzie znajduje się nasz kolega kiedy naciskamy na spust. Do tego wszystkiego musimy uważać na psa, który jest w bezpośrednim kontakcie z dzikiem. Wielu kolegów mnie pewnie skrytykuje za moje dramatyzowanie, ale uwierzcie mi, lepiej dmuchać na zimne. Pomijając wszystko pies myśliwski na dziki to nasz przyjaciel.

Włączyć myślenie!

Podsumowując, tak można spuentować moje powyższe rozważania… Polowanie z jednym kolegą podkładaczem i psem myśliwskim na zwierzynę grubą na polowaniu indywidualnym jest na pewno ułatwieniem. Jest też pewnym zaufaniem, jakim obdarowuje nas wprowadzający te zmiany. Od nas tylko zależy czy wykorzystamy ten bonus czy też będziemy go nadużywali, w konsekwencji wprowadzając zamęt i niszcząc atmosferę w naszych kołach. Doradzam dużą ostrożność i włączenie myślenia, którego nigdy nie da się zastąpić sztywnymi zapisami paragrafów i przepisów.

Tekst i zdjęcia: Jarosław Pełka

e-mail jaroslaw.pelka@onet.pl www.szkoleniepsowmysliwskich.pl www.charyzmat.pl

Produkty powiązane
Dodaj komentarz
Dodaj odpowiedź
Proszę zalogować się , aby opublikować komentarz.
Menu
Ustawienia

Zarejestruj się, aby zapisywać ulubione produkty.

Zaloguj się

Please sign in first.

Zaloguj się